Kraków / 8 days / Lot


Wohoo! Zostało 8 dni. 8 dni do mojego wylotu. To brzmi tak niewyobrażalnie, że sama w to dalej nie wierzę. W zasadzie na spory okres czasu, zupełnie wyłączyłam się z blogosfery. Zaczęłam żyć tutaj, na miejscu, we Wrocławiu. Wszystko się pozmieniało. Jakbym pisząc ostatniego posta wiedziała, że aż tak się pozmienia, nie wiem czy zdecydowałabym się na ten wyjazd. Nie wiem czy TERAZ bym się na niego zdecydowała. Wybaczcie jak nie odpisuję na Wasze wiadomości. Po prostu kompletnie wyłączyłam się z au pairowego życia. I wiem, że najwyższa pora się otrząsnąć i do niego wrócić.

Od początku. Dostałam się na studia. Na te na które chciałam iść od zawsze. Wprawdzie z danym kierunkiem została mi tylko jedna uczelnia, bo wszystkie pokończyły nabór. Mimo wszystko- udało się. Pojechałam do Poznania, złożyłam papiery. Wrażenia zdecydowanie na wielki plus.

Zaczęłam się z kimś spotykać. Bardzo dziwna i zdecydowanie zaskakująca historia. W życiu bym się nie spodziewała, że to się może tak potoczyć. Do tego przyjaciele. Ponownie zaczęłyśmy żyć i czerpać ile się da. Wszystko wygląda tak pięknie. Tak pięknie, że nie potrafię sobie tego wyobrazić, że niedługo ma się skończyć. 

Kilka dni temu byłam również z kochaną J. w Krakowie po jej wizę. Wycieczka zdecydowanie na ogromny plus! Było super! I o dziwo wzięłam aparat, tak więc kilka zdjęć przepięknego Krakowa. 

 











I w końcu mam bilet! 
Lecę z Warszawy do Nowego Jorku- bezpośrednio. Ale... lotem! Jednak fakt, że nie będę musiała się przesiadać jakoś mnie pociesza. Amy zabookowała mi również bilet pociągiem z NYC do DC. 
W następnym poście chciałabym Wam pochwalić się moim walizkowym dziełem oraz prezentami dla host family. 

A tymczasem zostało 8 dni. 8 dni tutaj. 8 dni z nimi. A najgorsze jest to, że to się tak pozmieniało. Że prawdopodobnie jutro będzie ten ostatni dzień. Ehh... jakoś to do mnie dalej nie dociera. 
 


16 comments:

  1. Spokojnie, teraz będziesz chyba lecieć DreamLinerem, wiec będzie dużo, dużo lepiej!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Własnie! Zupełnie zapomniałam o tych dreamlinerach. Zaraz sprawdzę lot! Noo jakby to był ten to z pewnością o wiele lepiej :D

      Delete
  2. powodzenia ;) A walizkę masz piękną :P haha widziałam na fb :)
    Ja lotem leciałam teraz z Brukseli do Warszawy i byłam miło zaskoczona!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja własnie tak się uprzedziłam przez opisy dziewczyn ;)
      Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę że jesteś w PL. Wiem, że pewnie brzmi to jak jakiś żart, ale poważnie!

      Hahaha a ile pracy z nią było! Masakra! :D

      Delete
  3. Replies
    1. Oooo tak! To prawda! Sama jestem szoku! A było 105. Nie wierzę dalej że za tydzień o tej porze będzie moja ostatnia noc w domu bo w niedzielę rano już jade do WWA.

      Delete
  4. Masz tak samo jak ja przed wylotem, z tego co widzę. Wszystko zaczęło wychodzić na prostą, przyjaciele, spotkania, mój wspaniały chłopak został moim chłopakiem... Ech, życzę Ci, żeby dla Ciebie w USA było jeszcze piękniej! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wieem właśnie! Miałam do Ciebie pisać w tej sprawie. To jest najgorsze ;/ Tak bardzo chce się zostać, a nie można. A najlepsze jest to, że on nie wie o US.

      Delete
    2. Ups, to dość kiepsko... Mój wiedział od stycznia, czyli mniej więcej od czasu, w którym zaczęliśmy oboje na siebie lecieć, ale każde z nas twierdziło, że friendzone jak nic :D zeszliśmy się 8 DNI właśnie przed moim wyjazdem. Ciężka sprawa, ja przez pierwszy tydzień nie wyobrażałam sobie dnia bez Skypa, w sumie jestem tu 20 dni i dzisiaj jest chyba drugi dzień, jak nie rozmawiamy na Skype, bo nie mamy jak. Pierwszy był, kiedy on był w szpitalu. A tak, to potrafił wstać o 3 w nocy, żeby tylko mnie zobaczyć. Lepiej mu powiedz teraz, niż dzień przed ;)

      Delete
    3. Powiedziałam mu. I byłam zaskoczona reakcją. Wyszło bardzo pozytywnie. Poczułam się go jeszcze bardziej.

      To my się znaliśmy jakoś początek marca, ale zeszliśmy się ponad dwa tygodnie temu. Ale to jest straszne! Dosłownie! Kiedy coś takiego Cię spotyka, to masz ochotę płakać, krzyczeć. A bezsilność zabija ;/

      Delete
  5. Ale to zleciało! :D Czekam na posty już ze Stanów :D

    ReplyDelete
  6. Ej mamy takie same problemy :OOO
    Wszystko wydaje się być takie super teraz w Polszy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Poczekaj, aż zostanie Ci dwa tygodnie w Polsce- to dopiero będzie zajebista zabawa. Każdy dzień taki jaki wcześniej sobie wymarzyłaś! :D

      Delete
  7. To ja nie rozumiem -wylatujesz i składasz papiery na studia i jeszcze się z kimś spotykasz? Skomplikowane;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To wygląda tak, że złożyłam papiery na studia, ponieważ coraz więcej dziewczyn wraca przez rematche. Wolałam się ubezpieczyć jakbym ja miała być w takiej sytuacji. Bo tak to ... wróciłabym i miała rok w plecy, a tak mogę iść na studia i nie tracić tych 365 dni.
      A co do spotkań - to wyszło zupełnie nieplanowanie. Niestety. Takie chwile są piękne i niezapomniane, ale w takich momentach są raczej kulą u nogi ;)

      Delete
  8. Kuurde zawsze tak jest, wszystko się układa na ostatnią chwilę, jak już są jakieś inne wielkie plany:/ U mnie jest podobnie, tyle dobrego, że mam jeszcze ten miesiąc do wyjazdu. Trzymam kciuki za lot! :) Daj znać jak już będziesz na hamerykańskiej ziemi!;)

    ReplyDelete

 

Alivagom

My photo
McLean , VIRGINIA, United States
Lat niespełna 20, 157cm, zodiakalny strzelec z tysiącami myśli na sekundę. Przyszła au pair, która ciągle znajduje pretekst, aby być gdzie indziej. Mail: Alivagom@gmail.com

Our Blogs

..

Sponsor

Followers

Calculator